5 ulubionych miejsc profesora Zbigniewa Białasa w Zagłębiu:
- Góra Św. Doroty w Będzinie-Grodźcu: najwyższe wzniesienie Zagłębia to idealne miejsce na widokowy spacer (najlepiej wokół góry na styku lasu i pól), na niezbyt forsowny marsz (na przykład pod górę, do wyremontowanego niedawno kościółka z siedemnastego wieku), na terenową jazdę rowerową, jogging, spacer z psem, czy po prostu kontemplowanie widoków. Zimą, jeśli jest śnieżna: świetne miejsce na sanki i dla narciarzy-biegaczy. To jedno z tych miejsc w Zagłębiu, gdzie przy dobrej widoczności bez trudu można dostrzec zarys Beskidów. Jeśli macie nieco szczęścia i maszerujecie skrajem pola kukurydzy, może Wam spod nóg wyfrunąć bażant.
- Lasy Trzebiesławickie w Ujejscu. Mój ojciec uwielbiał las. Zbieranie grzybów (rydze, kozaki, maślaki i kanie w Porębie; „zieleniatki”, czyli gąski w Siewierzu), zrywanie jagód, borówek, malin, jeżyn w chaszczach ostrężyn, żurawin na grząskich mokradłach – to była jego pasja. Nie przejmował się komarami, a o kleszczach wówczas nikt nie myślał. Ja nie podzielałem miłości ojca do lasu, może dlatego, że las był dla mnie zupełnie oczywistym tłem dzieciństwa w Porębie i w ogóle się nad nim nie zastanawiałem. Jeśli dzisiaj chciałbym spacerować po jakimś zagłębiowskim lesie wybrałbym bez wahania Lasy Trzebiesławickie: piękne, dorodne buki, zasypane liśćmi warpie, czyli górki i dołki pozostałe po dawnych, nieco amatorskich kopalniach odkrywkowych, miejsce poza głównymi szlakami, więc nie zadeptane.
- Park Zielona i Łąki Krwiściągowe w Dąbrowie Górniczej. Nie trzeba być botanikiem, żeby zachwycić się tym parkiem. Jeśli spacerujecie jego zadbanymi alejkami wiosną, zdziwi Was może wszechobecny cebulowy zapach. To pachną wielkie, gęste kobierce czosnku niedźwiedziego. Idźcie nieco dalej w kierunku Pogorii III latem, a dotrzecie do Łąk Krwiściągowych. Co za nazwa, prawda? Od czerwca do października można tu podziwiać purpurowy krwiściąg na chudych łodygach, jesienią wysoko i gęsto rośnie złota nawłoć, swoista królowa Zagłębia. Nie interesuje Was ani czosnek ani krwiściąg, ani nawłoć? Wolicie rower wodny? Wypożyczycie go tuż obok na plaży Pogorii III.
- Park Dietla w Sosnowcu. Zbyt mały na wielkie spacery, ale to w niczym nie umniejsza jego uroku. Wręcz przeciwnie. Ponieważ nie interesują się nim rolkarze i rowerzyście, można spokojnie podumać siedząc na jednej z ławek. Prawdziwa Perła Pogoni, z pięknym, zabytkowym drzewostanem, z nietypowym dla miejskiego parku ukształtowaniem terenu. Tutaj jesienią najpiękniej złocą się liście. Czekam jeszcze na obiecany remont gloriety, w przyszłym roku powinno być jeszcze piękniej.
- Okolice Młyna Freya w Okradzionowie. Miejsce piękne o każdej porze roku, mnie najbardziej podoba się zimą. Kojarzy mi się z wszystkimi powieściami i opowiadaniami osadzonymi we młynach, a jest ich całkiem sporo. Młyn zbudowano w dziewiętnastym wieku na jednej z odnóg Białej Przemszy. Wprawdzie teraz jest to mała, zadbana elektrownia wodna, ale w niczym to nie przeszkadza osobie obdarzonej wyobraźnią. Tuż obok malowniczo meandruje dzika Biała Przemsza.