Ubiegłej nocy w ciągu paru godzin szalała nad Zagłębiem burza z piorunami. Piorun uderzył w budynek P.K.U. w Sosnowcu, świętokradcy obrabowali kościoły w Zawierciu i w Łazach. Zaś w kolonii Niepiekło pod Łagiszą kupiec padł od kuli złodzieja. Co więcej, krwawy morderca rodziny Żaków w Glanowie (powiat olkuski) został schwytany w Zagłębiu. Słowem - działo się i reporterzy gazety Expres Zagłębia mieli o czym pisać, przygotowując numer na 22 września 1932.
Archeolog by się wściekł
Wśród licznych sensacji dnia w rodzaju krzyczących tytułami newsów powyżej, znalazło się wszakże miejsce i na krótką, ciekawostkową w sumie informację o odkryciu w Strzemieszycach. Ukazała się pod tytułem Starożytną urnę i kości ludzkie wykopano pod Strzemieszycami, a głosiła:
W czasie wydobywania piasku pod Strzemieszycami dla kopalni Reden w Dąbrowie robotnicy wykopali urnę i kości ludzkie. Urna i kości przewiezione zostały do biura towarzystwa franko-polskiego w Dąbrowie, a następnie zostaną przekazane którejś z instytucyj naukowych, celem bliższego zbadania tych wykopalisk.
Jeżeli słowa te przeczytał archeolog, co najmniej by zbladł, a być może i zaklął szpetnie. Dlaczego byłby daleki od zachwytu? Otóż dlatego, że odkrywcy, przemieszczając ludzkie szczątki i przedmioty, na które się natknęli, bezpowrotnie niszczyli ich kontekst archeologiczny. Na zawsze pozbawiono naukowców cennych fragmentów wiedzy, które mogliby uzyskać, przeprowadzając fachowe badania. Nawiasem mówiąc, nie zapominajmy o tym i dziś, gdybyśmy znaleźli się w podobnej sytuacji. Gdy kopiąc choćby dół w ogródku czy na działce, przypadkiem odnajdziesz w ziemi dziwne, wyglądające wiekowo kości czy przedmioty - traktuj je podobnie jak niewypał, zawiadom o odkryciu specjalistów.
Jeżeli więc jakiś archeolog rzeczywiście się wściekł, nie ma co się dziwić. Na szczęście to, co odkryli przybyli w końcu do Strzemieszyc specjaliści, musiało zdecydowanie poprawić mu humor.
A to chyba jasne, że przybyli. Pierwszy był dr Piwowar.
Wkracza prezydent Dąbrowy
Odkrycie to zainteresowało do tego stopnia sfery naukowe, że wczoraj rano szkoła górnicza w Dąbrowie zorganizowała specjalną wycieczkę na miejsce wykopalisk. Pojechali uczniowie starszych kursów, z dr. A. Piwowarem na czele. Zbadano odkryty grób oraz szkielet, przyczem, jak twierdzi dr. Piwowar, brak w grobowcu jakichkolwiek naczyń, narzędzi i t.p. pozwala przypuszczać, że grobowiec ten nie posiada znaczenia prahistorycznego. Znalezione natomiast obok szczątki urn, oraz kości ludzkich, jak również sam teren usiany znakami kamiennemi jest b. ciekawy i nasuwa przypuszczenie, iż jest jakiemś odwiecznem cmentarzyskiem. Teren ten, oraz znalezione przedmioty zostaną poddane szczegółowym badaniom, co pozwoli na dokładne określenie ich wartości historycznej - pisała już raptem trzy dni później gazeta 7 Groszy, ukazująca się na Górnym Śląsku. Temat szybko jak widać zainteresował sąsiadów zza miedzy.
7 Groszy precyzowało też, że na szczątki kości i urn natrafili robotnicy wybierający piasek do „podsadzki“ w kopalni Tow. Franko-Włoskiego, dodając iż onegdaj znowu odkryto cały szkielet ludzki, ułożony w grobie z kamieni wapiennych, na głębokości półtora metra pod ziemią.
Doktor Adam Piwowar, pierwszy badacz cmentarzyska w
Strzemieszycach, to Zagłębiak dużego formatu. Geolog, mineralog, a
nawet polarnik z Dąbrowy Górniczej, której w latach 1917-1923 był
prezydentem. Badał też geologię Zagłębia, stworzył kolekcję
minerałów, uruchomił Krajoznawcze Muzeum im. Zygmunta Glogera oraz
prowadził wykłady z geologii i mineralogii w dąbrowskiej
Państwowej Szkole Górniczej i Hutniczej im. Stanisława Staszica.
Był więc postacią niepospolitą, z godnym podziwu dorobkiem.
Ale... nie był archeologiem.
Archeologowie mieli dopiero do Strzemieszyc wkroczyć, a prawdziwe skarby średniowiecznej Polski dopiero czekały na swoje odkrycie. W ponad 100 grobach.