Początek sezonu był całkiem udany w wykonaniu MKS-u Dąbrowa Górnicza. Koszykarze w czterech pierwszych spotkaniach zanotowali dwa zwycięstwa. Wszyscy wierzyli, że taki start napędzi zawodników na resztę sezonu, ale szybko pojawił się poważny kryzys.
19 września podopieczni Jacka Winnickiego pokonali na wyjeździe HydroTruck Radom 78:75. To było ostatnie zwycięstwo w Energa Basket Lidze do tej pory. Przed ostatnim spotkaniem dąbrowianie mieli na koncie pięć porażek z rzędu.
Skuteczny Marble to za mało
Po cichu liczono, że przełom nastąpi w meczu z Czarnymi Słupsk. Pierwsza kwarta była wyrównana, bo MKS przegrywał jedynie 20:21. Niestety, z każdą kolejną odsłoną przewaga słupszczan tylko rosła. Klub z Dąbrowy Górniczej w ani jednej kwarcie nie potrafił zwyciężyć.
Ostatecznie skończyło się przegraną 82:97 i była to szósta porażka z rzędu. Na nic się zdała świetna postawa Devyna Marble'a, który rzucił aż 25 punktów. Do sukcesu zabrakło co najmniej jeszcze jednego zawodnika, który byłby w równie wysokiej dyspozycji.
Sytuacja w tabeli nie napawa optymizmem. MKS Dąbrowa Górnicza w tej chwili jest na ostatnim miejscu. Drużyna musi jak najszybciej zacząć zwyciężać, aby wygrzebać się z dna.
W listopadzie będą ku temu dwie szanse, ale niestety na wyjazdach. Koszykarze najpierw pojadą na starcie z King Szczecin (12.11), a potem zmierzą się z Asseco Arką Gdynia.