Przypomnijmy, że do wstrząsu w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej doszło w sobotę 4 grudnia 2021 r. przed godz. 9. Miał on siłę 2,5 w skali Richtera. Na poziomie 780 metrów pod ziemią nastąpił obwał skał na odcinku ok. 50 metrów. Pod ziemią uwięzionych zostało dwóch górników. Trzeci pracujący przy remoncie rurociągu zdołał wycofać się bez obrażeń.
Relacja aktualizowana na bieżąco: Koszmarna Barbórka w Rudzie Śląskiej. Wstrząs i akcja ratownicza pod ziemią AKTUALIZACJA
Ratownikom po około 15 godzinach akcji ratowniczo-poszukiwawczej udało się dotrzeć do jednego z górników.
Według informacji podanych przez Tomasza Głogowskiego, rzecznika Polskiej Grupy Górniczej, górnik jest przytomny, ma kontakt z otoczeniem. Ratownicy dotarli do niego tuż po północy, po wielu godzinach trudnej akcji.
- Górnik rozmawia z ratownikami. Jest poobijany, skarży się na potłuczenia. Jego stan oceni lekarz - mówił nad ranem rzecznik PGG.
Mężczyzna po wydobyciu ze zwałowiska i po przetransportowaniu na powierzchnię został przewieziony karetką do szpitala św. Barbary w Sosnowcu. Dziś będzie w stanie zobaczyć się z rodziną.
Stan ogólny 31-letniego górnika przebywającego w Wojewódzkim Szpitalu Wielospecjalistycznym nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu lekarze określają jako dobry.
- Poszkodowany został przyjęty na Szpitalny Oddział Ratunkowy naszej placówki ok. godz. 1 w nocy - mówi Tomasz Świerkot, rzecznik prasowy szpitala. - Tu przeszedł pełną diagnostykę w zakresie tomografii komputerowej całego ciała. Nie stwierdzono złamania dolnych kończyn. Jedyne, co stwierdzono, to rana szarpana nogi i dodatkowo złamanie kości w obrębie twarzoczaszki, które nie zagraża życiu i zdrowiu pacjenta. Został on przekazany na Oddział Ortopedii, gdzie przebywa od nocy. Jest zaopatrzony, wydolny oddechowo i krążeniowo.
Drugi górnik nadal poszukiwany
Nadal poszukiwany jest drugi z pracowników, który został przysypany pod ziemią. Z sygnału nadajnika w jego lampie wynika, że znajduje się on w odległości mniejszej niż 10 metrów od miejsca, w którym znaleziono pierwszego górnika. Akcja jest utrudniona - ratownicy pracują ręcznie, wolno posuwają się do przodu.
- Na razie z górnikiem nie ma kontaktu wzrokowego i głosowego - przekazywał rzecznik Polskiej Grupy Górniczej.