W czwartek, 13 stycznia sejm przegłosował 227 głosami nowelizację ustawy Prawo oświatowe. 219 posłów PiS zagłosowało „za”, czterech z Porozumienia, dwóch z Kukiz'15 oraz dwóch posłów niezrzeszonych. Jednak po głosowaniu Porozumienie wydało oświadczenie.
– Porozumienie nie popiera #LexCzarnek. Podczas głosowania doszło do pomyłki. Stosowne oświadczenie zostało złożone w kancelarii Marszałek Sejmu. Naprawimy ten błąd podczas głosowania nad tym projektem, gdy wróci on z Senatu – oświadczył na Twitterze Stanisław Bukowiec.
Ustawę czekają jeszcze pracę w Senacie, ponowne prace w Sejmie oraz ewentualny podpis prezydenta Andrzeja Dudy.
„Będzie coraz mniej kandydatów na dyrektorów”
„Lex Czarnek” wraz z wejściem w życie przyniesie wiele zmian, zarówno dla nauczycieli, dyrektorów, jak i uczniów. Jedną z ważniejszych zmian w toku nauczania jest minimum dwumiesięczny okres wyprzedzenia, podczas zgłaszania chęci organizacji wycieczek, prelekcji oraz dodatkowych zajęć pozalekcyjnych. Czasem, jak tłumaczy Grażyna Hołyś-Warmuz, rzecznik Okręgu Śląskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, jest to niemożliwe.
– Jeżeli ja, jako nauczyciel historii, chciałabym zaprosić kombatanta, musiałabym dwa miesiące wcześniej uzyskać zgodę kuratorium. To będzie dotyczyć wszystkich organizacji pozarządowych, gości, a także tematów, które będą możliwe do przeprowadzenia. Będzie to zależeć od „widzi mi się” kuratora – wyjaśnia Grażyna Hołyś-Warmuz.
Innym aspektem nowelizacji jest osłabienie uprawnień dyrektora. Jak mówi Hołyś-Warmuz, jeżeli nie wykona on swoich obowiązków, będą grozić mu kary, w tym nawet do trzech lat więzienia.
– Będzie coraz mniej kandydatów na dyrektorów. Poradzą sobie tylko ci, którzy mają doświadczenie. Od kilku lat mówię, że dyrektorem placówki oświatowej chce być pasjonat, oszołom albo wariat. Biorąc pod uwagę ilość zadań, które dyrektorzy muszą realizować – uzasadnia.
Nauka pod presją?
Oprócz zmian w funkcjonowaniu zarządzaniem szkołą, przekształceniu ulegnie program nauczania. Do siatki godzin wprowadzony zostanie przedmiot „historia i teraźniejszość”. – Już nie pamiętam kto to powiedział, ale „zawsze w dziejach historia była narzędziem w rękach polityków” – dodaje Hołyś-Warmuz.
Nie jest to nowe zjawisko, ale zdaniem Grażyny Hołyś-Warmuz, „obecna władza będzie chciała nagiąć interpretację faktów oraz związków przyczynowo-skutkowych do potrzeb swojej wizji”. – Przykładem tego jest usuwanie niektórych postaci z programu nauczania i gloryfikacja innych, które nie mają nic wspólnego z trzeźwym, realnym, bezstronnym ocenianiem współczesnej historii – mówi rzeczniczka Okręgu Śląskiego ZNP.
Hołyś-Warmuz dodaje, że nauczyciele, mając na uwadze podstawę programową, powinni sami dobierać zakres treści, dostosowując je do środowiska, poziomu uczniów, zainteresowań oraz ich potrzeb. Prawdopodobnie od nowego roku szkolnego, pedagodzy, którzy dadzą się nastraszyć, sztywno będą trzymać się widełek wyznaczonych przez ministra Czarnka. Nieprzestrzeganie podstawy może wiązać się z naganną, przeniesieniem do innej placówki lub utraty prawa do wykonywania zawodu.