Wyniki wstępnych badań mineralogicznych zaprezentował prof. dr hab. inż. Maciej Pawlikowski z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie.
Liczono się z tym, że obiekty, co do których podejrzewano iż są megalitami, mogły powstać w wyniku procesów naturalnych. Na przykład wstrząsów tektonicznych czy erozji na skutek rozwoju roślinności. Takie możliwości obecnie ze spokojem możemy już wykluczyć.
Są dowody obróbki kamienia
- Szczyt tej góry wyłożony jest płytami dolomitu triasowego, dolomitu diploporowego. To nic nadzwyczajnego w okolicy Dąbrowy Górniczej, gdzie trias występuje. Natomiast niektóre z tych płyt stoją pionowo. Nie mogły się same postawić. Ruchów tektonicznych też tu nie było takich, które by mogły spowodować pionowe ustawienie niektórych z tych płyt - mówi prof. Pawlikowski.
I
niektóre z nich z całą pewnością noszą ślady obróbki przez
człowieka. Badacze postanowili przeprowadzić badania mineralogiczne
próbek materiału pobranych w pobliżu bloków, gdzie układ osadów
wydaje się niezaburzony. W próbce pobranej przy jednej z płyt w
kształcie koła, zdaniem profesora przynajmniej częściowo
obrobionej techniką odłupkową, gdyż wyraźnie daje się na niej
rozpoznać ślady odbić narzędziem, naukowcy odkryli jednoznaczne
tego potwierdzenie.
- W próbce 10. znalazłem w grubych frakcjach pojedyncze odłupki z obrabiania tej płyty - mówi prof. Pawlikowski. - W następnym rzucie będziemy chcieli sprawdzić, co jest pod płytą. Jeżeli została kiedyś tam zrobiona i znajduje się na miejscu, to chroniła to, co pod nią się znajduje. Mogą tam być zachowane różne rzeczy. Na razie wzięliśmy próbkę obok.
Podkreślmy, naukowiec ma tu na myśli różne rzeczy cenne nie dla poszukiwaczy skarbów i amatorów sensacji, a dla nauki i poszerzenia naszej wiedzy o tym niezwykłym miejscu i jego twórcach sprzed mileniów. Chodzi o rzeczy, które nieraz widać dopiero pod mikroskopem i to nie byle jakim.
- Z całą pewnością nie będzie tam żadnych metali, klejnotów, drogocenności - podkreśla prof. Rozmus, studząc na wszelki wypadek zakusy dzikich eksploratorów.
Chodzi przecież o czasy, gdy nie wykorzystywano jeszcze metalu. Neolit, młodszą epokę kamienia. Nawet gdyby okazało się, że na Bukowej Górze grzebano zmarłych i odkryto tam groby (co samo w sobie stanowiłoby wielkie odkrycie archeologiczne), najprawdopodobniej okażą się one puste. To wręcz typowe dla neolitycznych grobowców.
- Namawiam do wizyty na Bukowej Górze, ale bez zbierania zabytków i penetrowania czy kopania, nie daj Boże - zaznacza profesor Pawlikowski. - To wszystko jest na razie nie ruszone. Będziemy brali do badań próbki w określony sposób. Jeżeli ktoś tam zacznie coś robić, to nam po prostu robotę schrzani.
Na Bukowej Górze palono ogniska. A w nich kości
Odłupki pozostałe po obróbce kamieni to dopiero początek. W próbkach odkryto minerały, które wystawione były na działanie ognia, a nawet materiał kostny. - To mikrofragment przepalonej kości gąbczastej - wyjaśnia prof. Pawlikowski. - Wyraźnie była w ognisku. Zatem ewidentnie chodzi o ślady pozostawione przez ludzi - wyrokuje uczony.
Nie
ustalono jeszcze, kiedy na Bukowej Górze płonęło ognisko, którego
miejsce odkryto. - Nie wiemy, czy jest to równoczasowe z tymi
megalitycznymi konstrukcjami, z tymi blokami stojącymi pionowo - zastrzega Pawlikowski..
Węgielków w próbkach jest zbyt mało, żeby dokonać analizy zawartości węgla
radioaktywnego 14C, co umożliwiłoby w miarę dokładne datowanie. Naukowcy liczą, że więcej węgielków odnajdą pod pionowymi blokami, gdzie mógł zachować się obfitszy materiał archeologiczny z okresu funkcjonowania stanowiska. Prof. Dariusz Rozmus ma wytypować 10 takich miejsc, z których zostaną pobrane kolejne próbki do dalszych badań. Ale i wyniki uzyskane na tym wczesnym etapie badań już robią wrażenie. Na Bukowej Górze na pewno istnieje stanowisko archeologiczne, być może z neolitu. Odkryto tam materiał antropogeniczny, czyli ślady działalności człowieka: obróbki kamienia i palenia ognia.
Tak prof. Pawlikowski podsumowuje najnowsze odkrycia na Bukowej Górze
- Pozwoliłem sobie w imieniu nas obu, to znaczy mnie i pana doktora habilitowanego Darka Rozmusa przedstawić takie wnioski:
- Badania wykazały, że w obszarze stanowiska miała miejsce aktywność człowieka. Przejawia się ona śladami obróbki bloków kamiennych metodą odłupkową oraz ustawianiem niektórych z nich w pozycji pionowej. Pozycja pionowa niektórych bloków jest bez wątpienia skutkiem ustawiania bloków przez człowieka, a nie efektem naturalnych procesów geologicznych.
- Dodatkowym potwierdzeniem aktywności człowieka jest obecność w badanym materiale składników antropogenicznych. W badanych próbkach ich ilość jest znikoma i waha się w granicach 0,5-0,6% analizowanego materiału (sporadycznie sięga 2,4%). Wskazuje to na krótkotrwałą aktywność człowieka w miejscu wykonania badań. Rozkład oznaczonych składników antropogenicznych w analizowanej frakcji ziarnowej wskazuje, że w obszarze między punktami 2, 3, 4 i 5 aktywność ta była nieco większa niż w miejscach pobrania pozostałych prób. W tym rejonie, w badanym materiale, znajduje się między innymi większa ilość przepalonej polepy. Napotkano tu także przepalone mikrofragmenty kości i węgielków.
- Otrzymane wyniki nie pozwalają jednoznacznie określić czasu, w którym na Bukowej Górze miała miejsce aktywność człowieka. Sądząc po stopniu zachowania składników antropogenicznych, było to w czasach odległych. Należy także brać pod uwagę, że tych aktywności człowieka mogło być tutaj kilka. Otrzymane wyniki należy traktować jako wstępne. Pozwolą one na lepsze zrozumienie całości zagadnień w stanowisku Bukowa Góra koło Dąbrowy Górniczej.
Co przed tysiącleciami znajdowało się na Bukowej Górze? Nekropolia, świątynia, obserwatorium astronomiczne epoki kamienia, czy może to wszystko naraz? Znajdujemy się dopiero na wstępnym etapie badań, a przed nami pasjonująca przygoda.
Prof. Pawlikowski jednego jest pewien: - Jeżeli badania będą kontynuowane, na 100 procent dostarczą nowych informacji - mówi.