Kamienica przy ul. Kopernika 8 w Dąbrowie Górniczej to budynek z przeciekającym dachem, sypiącym się tynkiem, brakiem prądu, ogrzewania i wody. To również dom pana Jana oraz byłe miejsce zamieszkania pani Teresy i jej męża. Jest również przedmiotem sporu między zainteresowanymi a władzami miasta.
Pani Teresa w kamienicy mieszkała od urodzenia. Wraz z mężem zajmowała mieszkanie na piętrze. Dziś z sufitu leje się woda, tynk odpada, a – zgodnie z decyzją administracji budynku – od grudnia 2018 roku w budynku zakazano użytkowania pieców na opał stały oraz piecyków gazowych. W tym samym czasie mieszkańcy otrzymali również informację o zakazie korzystania z instalacji elektrycznej.
Jeszcze we wrześniu 2013 roku Zakład Kominiarsko Budowlany w Dąbrowie Górniczej stwierdził, że przewód kominowy jest nieszczelny, brak jest wentylacji oraz napowietrzenia. Bez remontu dalsza eksploatacja kominów była zatem niemożliwa. W dalszym ciągu jednak w budynku mieszkała zarówno pani Teraz wraz z mężem, jak i pan Jan.
Sprawa w prokuraturze
Od 2015 roku pani Teresa wysłała do Urzędu Miasta wnioski o mieszkanie komunalne – bezskutecznie. Jak twierdzą władze miasta, wnioski były odrzucane z powodu niespełniania kryterium powierzchni określonego w przepisach. Jak opowiada pani Teresa, latem 2021 roku „przez przypadek” dowiedziała, że została wymeldowana z kamienicy. Logując się do aplikacji mObywatel, zobaczyła także informację o braku aktualnego zameldowania. Znów zwróciła się do urzędu, skontaktowała się także z Tatianą Duraj-Fert ze stowarzyszenia Dąbrowskie Inicjatywy Społeczne.
Pani Teresa twierdzi, że podczas wizyt urzędników oraz pracowników dąbrowskiego MOPS była obecna. Podpisywała wszelkie protokoły. Sprawdzano wówczas, co znajduje się w szafkach i co kobieta będzie gotowała na obiad, aby potwierdzić, iż nadal zamieszkuje lokal. Nie było wtedy żadnych przesłanek do tego, aby twierdzić, że pani Teresa nie mieszka już w kamienicy. Wobec wymeldowania kobieta złożyła sprawę do prokuratury. Oczekuje na działania, które dąbrowska prokuratura podejmie.
– Byłam na każdej wizycie pracowników. Pokazywałam, co mam w szafkach. Panie stwierdziły wtedy, że nie ma żadnych powodów, dla których można by było twierdzić, że tutaj nie mieszkam – tak o sprawie mówi Pani Teresa.
Problemy z ustaleniem właścicieli
Co na to miasto? – Nieprawdą jest, że do wymeldowania pani Teresy oraz jej męża doszło poza ich wiedzą. Pani Teresa brała udział w postępowaniu pracowników Referatu Spraw Mieszkaniowych. W trakcie potwierdziła m.in., że jej mąż nie mieszka w lokalu przy ul. Kopernika 8 – mówi Bartosz Matylewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Dąbrowie Górniczej.
Sprawa mieszkańców kamienicy jest skomplikowana, ponieważ – jak podkreślają w Urzędzie Miasta – budynek jest własnością prywatną. Od lat kwestie spadkowe dotyczące nieruchomości nie są do końca uregulowane. Wobec tego niemożliwe jest ustalenie właściciela budynku. Z kolei przez niemożność ustalenia właścicieli budynku niemożliwe jest wydanie decyzji administracyjnej przez organ nadzoru budowlanego. Skierowano wobec tego wniosek do Sądu Rejonowego w Dąbrowie Górniczej o ustalenie kuratora spadku. Ale… – Wniosek został odrzucony. Niewątpliwie ustanowienie kuratora spadkowego w diametralny sposób zmieniłoby sytuację lokatorów – podkreśla Bartosz Matylewicz.
Coś więcej niż kamienica
Jednak latem 2021 roku ktoś, kto podawał się za osobę upoważnioną wymeldował panią Teresę. – Jedna ze współwłaścicielek kamienicy zwróciła się do urzędu z informacją, że jest na etapie porządkowania spraw budynku, że chce ujawnić go w księgach wieczystych i jednocześnie poinformowała urząd, że dotychczasowi lokatorzy kamienicy w niej nie mieszkają – wyjaśnia rzecznik dąbrowskiego magistratu. – Po takim zgłoszeniu urząd zobligowany jest do wszczęcia postępowania i weryfikacji stanu faktycznego. W toku postępowania zostało ustalone, że tylko pani Teresa z mężem nie zamieszkują kamienicy przy ul. Kopernika 8. Dlatego też pozostali lokatorzy nie zostali wymeldowani – dodaje Matylewicz.
Swoje mieszkanie przy ul. Kopernika 8 pani Teresa opuszczała coraz częściej ze względu na pogarszający się stan techniczny mieszkania. Warunki panujące w budynku nie nadają się do życia. Kamienica kobiecie jest bardzo bliska, wychowała się tutaj. Tutaj też zmarły jej bliskie osoby.
Wsparcie, zasiłki i...
Pani Teresa i pan Grzegorz mieszkają teraz u swojej rodziny. W rozpadającym się budynku nie czuli się bezpiecznie. Poza tym po wymeldowaniu pani Teresa nie może mieszkać w kamiennicy. Małżeństwo opiekuje się matką pana Grzegorza i w związku z tym mogą przebywać w jej domu. Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe.
Miasto poinformowało nas, że pani Teresa oraz pan Grzegorz – jej mąż, od lutego 2015 roku do stycznia 2021 roku objęci byli wsparciem w formie pracy socjalnej. Małżonkowie nie wykazywali żadnych dochodów własnych. Korzystali natomiast początkowo ze wsparcia finansowego w postaci zasiłków okresowych i celowych. Później otrzymywali zasiłek stały.
– W 2019 i 2020 roku pan Grzegorz stracił status osoby bezrobotnej z powodu odrzucenia oferty pracy. W okresie korzystania ze świadczeń zarówno pan Grzegorz i pani Teresa skorzystali z dodatkowego wsparcia w ramach projektu INTEGRA, dzięki któremu nabyli umiejętności i kompetencje umożliwiające im powrót na rynek pracy – zaznacza Bartosz Matylewicz.
Jak wyjaśnia miasto, wsparcie, z którego małżeństwo korzystało obejmowało między innymi doradztwo zawodowe, wsparcie psychologiczne, kurs prawa jazdy kat. B oraz kurs opiekuna osób starszych i niepełnosprawnych. W styczniu 2021 roku pani Teresa otrzymała prawo do emerytury. Jej wartość miała przekraczać kryterium dochodowe uprawniające do korzystania ze świadczeń finansowych na podstawie ustawy o pomocy społecznej.
W kamienicy pozostał już tylko pan Jan
Dziś jedynym mieszkańcem kamienicy przy ul. Kopernika jest pan Jan. Potwierdziło to postępowanie prowadzone przez pracowników Referatu Spraw Mieszkaniowych Urzędu Miejskiego oraz Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. 78-letni mężczyzna bezskutecznie stara się o mieszkanie komunalne.
– Od lat staram się i wysyłam pisma do urzędu, żeby przyznali mi mieszkanie. Tutaj nie ma wody, ogrzewania ani prądu, a ja chciałbym tylko normalnie żyć – mówi pan Jan.
Po raz pierwszy wniosek o otrzymanie lokalu z zasobu gminy złożył w grudniu 2013 roku. Jednak ten i wszystkie kolejne wnioski zostały odrzucone. Według władz miasta niespełnione zostały kryteria określone w uchwale Rady Miejskiej. – Wnioski były rozpatrywane negatywnie również w związku z rażącą dysproporcją pomiędzy niskimi dochodami, a faktycznym stanem majątkowym wykazanym przez pana Jana – wyjaśnia Matylewicz. – Powiedzieli, że mam za dużo pieniędzy, które nie zgadzają się z tym, co dostaję miesięcznie. Chciałbym sam kupić to mieszkanie, ale nie mam na tyle środków – tłumaczy z kolei pan Jan.
„Nie chcę mieszkać z innymi ludźmi”
Wobec pogarszającego się stanu technicznego kamienicy miasto zaproponowało panu Janowi możliwość skorzystania z mieszkania chronionego. Zaproponowano mu również codzienny, 8-godzinny pobyt w ośrodku „Senior-Wigor”. Mógłby korzystać tam z ciepłych posiłków, otrzymałby możliwość zrobienia prania oraz spotkania się z innymi seniorami. Pan Jan jednak odrzucił propozycję.
– Nie chcę mieszkać z innymi ludźmi. Większość życia żyję sam. Dzielnie mieszkania z innymi ludźmi jest dla mnie sporym utrudnieniem. Mam problemy zdrowotne – przekonuje pan Jan.
Pan Jan ma problemy urologiczne oraz gastryczne, więc dzielenie łazienki z innymi osobami byłoby dla niego sporym utrudnieniem. 78-latek wraz z pracownikiem socjalnym oglądał mieszkanie chronione, nie zdecydował się jednak w nim zamieszkać – korzystało z niego kilku innych mężczyzn. Nie chce też ryzykować, że zostanie wymeldowany z kamienicy przy ul. Kopernika 8. – Boję się, co stanie się z moimi rzeczami, gdy mnie stąd wymeldują i zabiorą do tamtego mieszkania – przyznaje pan Jan. Jak podkreśla, stałby się wówczas osobą bezdomną. Tymczasem miasto nie jest w stanie również zagwarantować, na jaki czas pan Jan miałby przenieść się do mieszkania chronionego i kiedy otrzymałby docelowe mieszkanie komunalne.
Jak zapewniają urzędnicy, pana Jana regularnie odwiedza pracownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i monitoruje jego sytuację.
Co się dzieje z zainteresowanymi?
Pan Jan oraz pani Teresa w dalszym ciągu starają się walczyć o mieszkania komunalne. Na razie pani Teresa wraz z mężem ma gdzie mieszkać, pan Jan pozostaje w rozpadającej się kamienicy bez warunków do życia.
– Nie mam już siły. Tyle lat, tyle lat walczę, a oni ciągle nas odsyłają. Nie mogę już normalnie załatwić spraw w urzędzie, nawet tych niezwiązanych z kamienicą. Zawsze wszyscy pracownicy krzywo na mnie patrzą i komentują sprawę. Ja jeszcze dam radę, ale co z panem Janem? To jest człowiek starszy, schorowany, potrzebuje spokoju – zaznacza pani Teresa.