Nazwiska Władysława Szpilmana nikomu w Zagłębiu przedstawiać nie trzeba. Słynny kompozytor, bohater oskarowego „Pianisty” Romana Polańskiego, wychował się w Sosnowcu i tu rozwijał swoje pierwsze muzyczne pasje. Obok Jana Kiepury i Jacka Cygana, jest też jednym z najbardziej kultywowanych bohaterów lokalnej tożsamości w mieście.
Fortepian był za drogi
We wrześniu ubiegłego roku pamiątki po Szpilmanie trafiły na aukcję organizowaną przez dom DESA Unicum w Warszawie. Na licytację wystawiono w sumie 50 przedmiotów należących do artysty, w tym fortepian Steinway z ok. 1940 roku oraz pianino Grotrian Steinweg z 1956 roku. Na tych instrumentach powstała większość powojennych szlagierów kompozytora. Oba chciał sprowadzić do Sosnowca prezydent miasta, Arkadiusz Chęciński. Z fortepianem musiał jednak spasować, gdy jego cena przekroczyła milion złotych. Ostatecznie sprzedano go za blisko 1,3 mln zł, co z miejsca uczyniło go najdroższym instrumentem kiedykolwiek wylicytowanym w Polsce. Lepiej poszło z pianinem.
- Zapłaciliśmy za nie 378 tysięcy złotych. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile razy musieliśmy przebijać ofertę konkurentów, ale w licytacji brało udział wiele osób z różnych stron świata – mówił prezydent Sosnowca po aukcji, która okazała się rekordowa w historii licytacji memorabiliów na polskim rynku. Łączny obrót z niej przekroczył 2,5 mln zł.
Drugą pamiątką po Szpilmanie, którą kupił Sosnowiec, było wieczne pióro firmy Pelikan z przełomu lat 50. i 60., wylicytowane za 5,7 tys. zł. Jak podkreślał przed rokiem prezydent Chęciński, oba przedmioty miały zostać wyeksponowane w „stosownym miejscu w przestrzeni miasta”. Pierwotna idea była całkiem śmiała: przeszklona witryna przy remontowanym dworcu PKP. Jak jednak ustaliliśmy, miasto wycofało się z tego pomysłu ze względów praktycznych: narażenie cennego, zabytkowego instrumentu na zmiany temperatury oraz działanie promieni słonecznych, mogło doprowadzić do jego uszkodzenia. Tak powstała koncepcja sali pamięci Szpilmana.
Na 120. urodziny miasta
Miejsce: Muza przy Warszawskiej 2. 60-metrowe pomieszczenie, w którym zaaranżowana zostanie stała wystawa przypominająca nie tylko dzieło, ale i pochodzenie Władysława Szpilmana. Dwa najważniejsze artefakty w niej to oczywiście wspomniane wcześniej pianino oraz wieczne pióro.
– Będą też multimedia: zdjęcia, filmy, archiwalia. Każdy będzie mógł odsłuchać słynnych utworów skomponowanych przez Szpilmana – mówi Michał Mercik, naczelnik wydziału kultury i promocji urzędu miasta Sosnowiec.
Kiedy? W połowie przyszłego roku, najprawdopodobniej 6 lipca, przy okazji 22. rocznicy śmierci Szpilmana. Otwarcie sali jego pamięci ma być też z istotnych punktów obchodów 120. urodzin miasta. Władze Sosnowca zamierzają zaprosić na tę uroczystość Andrzeja Szpilmana, syna kompozytora, który niejednokrotnie wspominał o zagłębiowskich korzeniach swojej rodziny. Jak mówił w jednym z wywiadów, pod koniec lat 70. odwiedził Sosnowiec razem z ojcem. „Chciał pokazać mi miejsce swojej młodości. Tamten Sosnowiec miał swój urok: duże, całkiem bogate miasto. Gierek chyba dbał o to, żeby się rozwijało” – opowiadał Andrzej Szpilman.