Paula Kania-Choduń swoją decyzję dotyczącą przyszłości przekazała fanom w niedzielę za pośrednictwem portali społecznościowych. Tenisistka, która urodziła się w Sosnowcu, ogłosiła, że kończy zawodową karierę. To skłoniło ją do krótkiego podsumowania wielu lat, które spędziła na kortach.
"Kiedy zamykasz jedne drzwi, inne się otwierają. Dziękuję tenisie, że mogłam dzięki Tobie zwiedzić prawie cały świat, poznać nowe kultury, smaki i przede wszystkim ludzi. Mimo, że często pojawiały się przez Ciebie łzy, rozczarowanie i smutek, było warto! Trzeba poznać te ciemne strony aby móc doceniać te wspaniałe chwile dumy i zadowolenia" - pisze na Facebooku.
Decyzja tenisistki dla wielu jest zaskoczeniem, bo mowa o zawodniczce, która ma dopiero 30 lat. Ostatnie dwa lata jednak nie były zbyt dobre w jej wykonaniu, biorąc pod uwagę zawody singlowe. Startowała rzadko, a kiedy już brała udział w jakimś turnieju, to przeważnie odpadała w pierwszej rundzie kwalifikacji.
Kania-Choduń jednak od dłuższego czas kładła większy nacisk na debla. W tym roku aż siedem razy dochodziła do półfinału, ale ostatecznie nie wygrała żadnego turnieju. To w grze podwójnej osiągnęła największy sukces w karierze, gdy w 2012 roku wygrała turniej rangi WTA w Taszkencie.
Sosnowiczanka w pewnym momencie była jedną z najlepszych tenisistek w Polsce. Przez kilka lat była zawodniczką Górnika Bytom, z którym udawało jej się zdobywać drużynowe mistrzostwo Polski.
Kania-Choduń w światowym rankingu WTA najwyżej była sklasyfikowana na 128. miejscu w singlu i 58. miejscu w deblu. Na koncie ma starty w turniejach wielkoszlemowych, ale bez większych sukcesów.
30-latka nie zdradziła, co było powodem zakończenia kariery. Nie wiadomo też, czy przy tenisie zostanie, ale w innej roli.