Ze względu na trwającą pandemię w tym roku obchody są bardzo skromne. Podobnie jak w 2020 r., nie odbędzie się tradycyjny pochód ulicami Chorzowa, nie wyjedzie „katarzynkowy” tramwaj specjalny (zabytkowy wagon typu N), nie odbędzie się także kultywowana od lat biesiada dla pracowników.
Spełnienie marzeń
Mimo że w dobie koronawirusa wiele się zmieniło, są wśród motorniczych tacy, którzy z ogromną pasją podchodzą do swojej pracy. Na przykład Jan Chodyński, motorniczy z rejonu nr 1 w Będzinie.
– Od dziecka mi się to podobało. Pamiętam moją pierwszą przejażdżkę tramwajem w Chorzowie. Pomyślałem wtedy, jaka fajna to maszyna i że kiedyś chciałbym taką poprowadzić. I to marzenie się spełniło. Po wielu latach, dokładnie w dniu 30. urodzin, rozstałem się z ówczesnym pracodawcą i pomyślałem sobie, że to odpowiedni moment by spełnić marzenie z dzieciństwa. Poszedłem na kurs, a po kilku miesiącach zdałem egzamin państwowy. Początki nie były jednak łatwe – uśmiecha się pan Jan.
Fachu
uczył się na dwóch typach wagonów. Tym łatwiejszym, sterowanym
przy pomocy joysticka i tym trudniejszym, ze sterowaniem nożnym.
Jako tramwajarz pracuje od pięciu lat. Staż pracy na razie niezbyt
długi, ale wiele przez ten czas się wydarzyło.
Remonty, remonty...
– Każdy kurs jest inny, bo różni są ludzie i różne są sytuacje. Czasem trzeba gwałtownie przyhamować, czasem człowiek staje się świadkiem kłótni. Najważniejsze, by bezpiecznie dowieźć pasażerów na miejsce. Jestem po to, by im pomóc. Zdarza się, że podchodzą do mnie i dziękują za miłą jazdę – mówi motorniczy linii „15”.
Nie
zawsze jednak ta jazda należy do najprzyjemniejszych. Obecnie w
Zagłębiu prowadzone są liczne prace modernizacyjne, które dotyczą
także torowisk. Zanim będzie komfortowo, podróżujący muszą
uzbroić się w cierpliwość.
– Modernizacja
torowisk dotyczy całej sieci, a linie mają pozmieniane
trasy. Najpierw pasażerowie byli zdezorientowani, że muszą
przesiadać się na autobus. Teraz zdążyli się do tego
przyzwyczaić. Są też miejsca, gdzie obecnie jazda tramwajem jest
dosyć uciążliwa, bo odbywa się tylko jednym torem. Ale przecież
remonty są konieczne, by wszystkim jeździło się lepiej –
wyjaśnia pan Jan.
Z Sosnowca do Chorzowa
Tramwajarze
pracują także i w święta, i w niedziele. Często muszą wstać o 1 w nocy by
wyjechać z zajezdni o 3 rano. Zdarza się, że trasa zostaje
wydłużona i w ciągu dnia są przejeżdżają 150 km. – Nigdy nie
zapomnę sylwestra, gdy z Sosnowca dojechałem aż do Chorzowa, gdzie
normalnie ten kurs nie dojeżdża. Wszystko po to, by zahaczyć o
Stadion Śląski, na którym trwała zabawa sylwestrowa – wspomina
tramwajarz. I
liczy, że te chwile wkrótce wrócą. A kontakt z pasażerami będzie
taki jak przed pandemią. A
tramwaje będą także miejscem spotkań edukacyjnych dla
przedszkolaków, imprez urodzinowych czy plenerów filmowych.