– Zrzeszamy się, by mocniej wpływać na rządzących. Chcemy, by silny głos samorządu towarzyszył wszystkim partiom politycznym i był przez nie słyszany i respektowany – mówi nam jeden z samorządowców.
Zarząd
i rada polityczna
Według
naszych informacji, prezesem nowego stowarzyszenia zostanie Jacek
Karnowski, a w zarządzie będą między innymi prezydenci prezydent
Poznania i Wrocławia, burmistrz Wieliczki oraz prezydent Sosnowca,
Arkadiusz Chęciński. „Tak dla Polski” powołuje także radę
polityczną. Ma nią kierować Rafał Trzaskowski. W składzie rady
powinni też znaleźć się między innymi Tadeusz Truskolaski,
prezydent Białegostoku, Andrzej Dziuba, prezydent Tychów oraz
senator Koalicji Obywatelskiej, były wieloletni prezydent Gliwic,
Zygmunt Frankiewicz. W sumie do Ruchu Samorządowego ma przystąpić
200 wójtów, burmistrzów i prezydentów, którzy – jak
podkreślają twórcy Ruchu – reprezentują ok. 15 mln mieszkańców
polskich miast i gmin. Cel? Większość otwarcie mówi o starcie pod
wspólnym szyldem w wyborach do sejmików województw za niespełna 2
lata.
– Musimy
zadbać o uczciwy podział funduszy europejskich. Nie można
pozwolić, by Prawo i Sprawiedliwość centralizowało pieniądze,
które powinny być dzielone na dole – wyjaśnia inny z naszych
rozmówców.
Konflikt
interesów
Politycznie,
co oczywiste, Ruch Samorządowy lokuje się po stronie opozycji, ale
jego twórcy zaznaczają, że nie zamierzają być przybudówką ani
Platformy Obywatelskiej, ani innej istniejącej partii politycznej.
Jeśli zresztą nowa formacja podtrzyma zamiar tworzenia własnej
listy w wyborach wojewódzkich, szybko może pojawić się konflikt
interesów. Dotyczy to między innymi liderów „Tak dla Polski”:
Chęcińskiego, Trzaskowskiego czy Jaśkowiaka, którzy są członkami
Platformy Obywatelskiej. Co na to PO?
– Dopóki będzie to stowarzyszenie, raczej nikt nikogo nie będzie wyrzucał. To tylko pokazałoby słabość i dodatkowo podzieliło Platformę – komentuje jeden z polityków PO.
Bez
względu na reakcje PO, drogi Platformy i należących do niej lub
sympatyzujących z nią samorządowców systematycznie się
rozchodzą. Dotyczy to na przykład Trzaskowskiego, ale i
Chęcińskiego, który niedawno przegrał regionalne partyjne wybory.
Przynajmniej oficjalnie, „opcją numer 1” pozostaje jednak dla
nich wspólna opozycyjna lista (lub przynajmniej blok, który
zagwarantuje realizację samorządowych postulatów) – tak w
wyborach do sejmików, jak też do Sejmu i Senatu. O takich planach w
ostatnich miesiącach wielokrotnie mówił też senator Frankiewicz.
– Chcemy
w wyborach opozycji pod jednym szyldem, ewentualnie w dwóch blokach.
Jeśli uznamy, że propozycje dla samorządów nie są
satysfakcjonujące, rozważymy start samodzielny – mówi nam jeden
z twórców „Tak dla Polski”. Dodaje, że wspólny start może
opierać się na koncepcji, w której to samorządowcy będą
głównymi konstruktorami list do sejmików, zaś w wyborach
parlamentarnych główna inicjatywa będzie po stronie partyjnych
liderów opozycji.
Rozczarowani
opozycją
– Ta inicjatywa w dużym stopniu wynika jednak z ogólnego rozczarowania polityką opozycji. Dziś nie tylko samorządowcy uważają, że w Polsce jest problem, bo nie ma rozsądnej alternatywy wobec PiS – podkreśla nasz rozmówca.
Z
takiej konstatacji blisko do zamysłu tworzenia własnej partii
politycznej i takowy – według naszych informacji – również
jest rozważany w samorządowych kręgach. Ostrożnie, choćby
dlatego, że dla części liderów „Tak dla Polski” oznaczałoby
to rychłą wyprowadzkę z PO i otwarcie konfliktu, którego nikt nie
będzie w stanie załagodzić np. w obliczu możliwych
przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Sam zamiar i zaangażowanie
samorządowców z silną lokalną pozycją wcale nie gwarantuje też
politycznego sukcesu. Pomijając choćby pytania o program, trudno
sobie wyobrazić, by choćby połowa prezydentów „z nazwiskiem”
znalazła się na listach do sejmiku, Sejmu czy Senatu. Dotyczy to
tak Trzaskowskiego, jak i Sutryka czy Chęcińskiego. Na Śląsku
jedynym, o starcie którego do parlamentu mówi się od miesięcy,
jest prezydent Tychów Andrzej Dziuba.
Poparcie
listy, a obecność na niej to dwie różne sprawy. Pokazały to
podobne inicjatywy w przeszłości. W wyborach parlamentarnych w 2011
roku samorządowcy zorganizowali się pod szyldem Unia Prezydentów –
Obywatele do Senatu. Ruchem kierował ówczesny prezydent Wrocławia,
Rafał Dutkiewicz, a współtworzyli go między innymi prezydenci
Krakowa (Jacek Majchrowski), Zabrza (Małgorzata Mańka-Szulik),
Gdyni (Wojciech Szczurek) czy Gliwic (Zygmunt Frankiewicz). Żaden ze
znanych samorządowców nie kandydował jednak osobiście. Jedynym
kandydatem Unii, który zdobył mandat senatorski był Jarosław
Obremski, wiceprezydent Wrocławia. Znacznie lepiej dla samorządowców
skończyły się ostatnie wybory do Senatu, w których współtworzyli
oni wspólny opozycyjny front. Mandaty w izbie wyższej zdobyli
wówczas Frankiewicz oraz Wadim Tyszkiewicz (prezydent Nowej Soli).
Centralizacja, obcinanie pieniędzy, podatkowe zmiany… I Polski Ład
Aktywniejsze
polityczne zaangażowanie to temat omawiany w środowiskach
samorządowych od kilku lat, równolegle do postępującego konfliktu
pomiędzy władzą rządową i samorządową właśnie. Argumenty i
obawy tej drugiej są znane: centralizacja, obcinanie pieniędzy,
podatkowe zmiany wymierzone w budżety miast i gmin, wreszcie: Polski
Ład, który w samorządach krytykowany jest najmocniej. Zdaniem
wielu byłych i obecnych przedstawicieli samorządu, PiS od dawna
szuka sposobu, by tę władzę również sobie podporządkować.
Polski Ład, co samorządowcy podkreślają przy wielu okazjach, ma
kosztować lokalne wspólnoty prawie 150 mld zł – w skali dekady.
Pogłoski
o nowej partii towarzyszyły Rafałowi Trzaskowskiemu, gdy po
przegranych wyborach na prezydenta RP, zakładał Ruch Wspólna
Polska, a ponadto dystansował się od bieżącej działalności
Platformy Obywatelskiej, której jest członkiem. Swoje
stowarzyszenia powołali też między innymi prezydent Poznania
(Wielkopolska – Kierunek Europa), Wrocławia (Dolny Śląsk Wspólna
Sprawa), Sopotu (Samorządy dla Polski), Opola (Tak dla Opolskiego)
czy Tychów (Łączy nas samorząd). Warto pamiętać, że w czerwcu
liderzy wymienionych organizacji podpisali w Senacie porozumienie o
współpracy „na rzecz rozwoju i obrony Polski lokalnej”. Jego
patronami w parlamencie byli senatorowie Frankiewicz oraz
Tyszkiewicz.