Kobieta przyjechała do naszego kraju w 2019 roku. Razem ze swoim mężem zamieszkali w Czeladzi. Latem 2021 roku lekarze zdiagnozowali u niej nowotwór - guza liściastego. Jesienią tego samego roku przeszła amputację lewej piersi. Guz miał kilkanaście centymetrów średnicy. W grudniu lekarze Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie zdiagnozowali remisję choroby. Profilaktycznie zalecono naświetlania.
Ciąża i powrót choroby
Kobieta w międzyczasie dowiedziała się, że jest ciąży. Po kilku tygodniach niestety lekarze zdiagnozowali u niej nawrót choroby. Specjaliści postawili kobietę przed wyborem, czyje życie mają ratować. Masza poprosiła o ratunek dla dziecka. Zadysponowano chemioterapię, która miała zmniejszyć guz, a zarazem nie zaszkodzić dziecku. Ciąża rozwijała się prawidłowo. Termin cesarskiego cięcia wyznaczono na koniec lipca, wówczas u Maszy wystąpiła wysoka gorączka. Trafiła ona wówczas na oddział onkologiczny szpitala w Dąbrowie Górniczej. Szybka interwencja lekarzy uratowała jej życie,
26 lipca kobieta została przewieziona do szpitala w Rudzie Śląskiej. Dzień później urodziła się jej córeczka Dżawelina. Maleńka dziewczynka stała się jej największą motywacją. Po kilku dniach podjęto decyzję o przewiezieniu Maszy do Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach. Tam miało zacząć się leczenie.
- Badania, kroplówki, transfuzje i znów badania... Organizm zaczął się wzmacniać. Masza potrafiła już samodzielnie wstać z łóżka, a nawet spacerować po szpitalnym korytarzu. To dawało jej nadzieję i poprawiało humor. Tylko tęsknota za córeczką i bliskimi stawała się coraz większa - opowiadają najbliżsi kobiety.
16 sierpnia br. Masza opuściła szpital. Lekarze odstąpili od leczenia, stan kobiety coraz bardziej się pogarszał. Chemioterapia mogłaby zaszkodzić, a stadium guza uniemożliwia operację. Jest po prostu zbyt duży. Szpital wydał zalecenie opieki paliatywnej w domowym hospicjum.
31 sierpnia pojawiło się światełko w tunelu. Jedna z najlepszych europejskich klinik onkologicznych – Centrum Medyczne Anadolu w Turcji chce podjąć się leczenia. Koszty są bardzo wysokie. Według wstępnych szacunków, sam pierwszy etap, czyli badania i konsultacje wiążą się z wydatkiem około 20 tysięcy złotych. Leczenie w zależności od wybranej metody, może kosztować 100-500 tysięcy. W tym celu założona została zbiórka pieniężna, na stronie zrzutka.pl. Obecnie udało się uzbierać ponad 58 tys. zł.