W mediach zrobiło się gorąco, gdy hokeiści Zagłębia Sosnowiec w akcie protestu opóźnili swoje wyjście na mecz ligowy. W dodatku napisali list, w którym przyznali, że od dwóch miesięcy nie dostają wynagrodzeń, a klub nawet nie jest w stanie im zapewnić sprzętu do gry. Potem wyszło na jaw, że pieniędzy nie dostają także piłkarze.
Za chwilę wszyscy dostaną kasę
To wszystko pokazuje, że sytuacja jest bardzo trudna. Kibice mocno się niepokoją z tego powodu, więc prezes spółki Zagłębie Sosnowiec zaprosił wszystkich na Facebooka, gdzie odbyło się spotkanie online.
- Wyjdziemy z tego kryzysu. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Zapewniam, że będziecie dumni ze swojego klubu. Zagłębie Sosnowiec to wspaniały klub, ze wspaniałą historią i wielkimi tradycjami, a teraz zebrała się tutaj ekipa, która gwarantuje wam to, że wrócimy tam, gdzie jest nasze miejsce, czyli do Ekstraklasy. Będziemy do tego przygotowani organizacyjnie, budżetowo i sportowo - obiecał Łukasz Girek.
Prezes Zagłębia zdradził, że we wtorek doszło do spotkania, w którym wzięli udział piłkarze, hokeiści oraz prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Sportowcy, ale także pozostali pracownicy klubu, którzy także mają opóźnienia w wypłatach, otrzymali zapewnienie, że nie mają się o co martwić.
- Wszyscy pracownicy klubu do końca lutego otrzymają pełne wynagrodzenie. Wywiążemy się ze wszystkich zobowiązań wobec naszych pracowników. Hokeiści z kolei już otrzymali pieniądze na sprzęt, dzięki któremu będą mogli rozgrywać kolejne mecze - tłumaczył szef klubu.
Trupy, długi i szkodnicy
Girek w Zagłębiu Sosnowiec pracuje od pół roku. Twierdzi, że obecna sytuacja finansowa klubu to efekt nieudolności poprzednich pracowników. Prezes nagle wytoczył ciężkie działa, ujawniając, że bez przerwy z szafy wypadają trupy, które zostawili poprzednicy.
Klub za jego kadencji spłacił już 2 mln zł zadłużenia, ale to jeszcze nie koniec. Wciąż jest wiele zobowiązań, które uszczuplają budżet. W dodatku byli pracownicy podobno wciąż działają na szkodę spółki.
- Pewne granice zostały przekroczone. Zostaliśmy zaatakowani, a ci ludzie się śmieją i dzwonią do naszych pracowników, że mają niezły ubaw. Wpływ na to zadłużenie miało kilka rzeczy. Szalona polityka transferowa, nieodpowiedzialne zarządzanie budżetem transferowym, wypłacanie agentom piłkarskim gigantycznych prowizji, wymiana co pół roku połowy kadry, trenerów. To wszystko kosztuje ogromne pieniądze i my musimy to spłacać - zdradził Łukasz Girek.
- Kolejna kwestia to działanie na szkodę klubu ludzi, którzy do niedawna byli pracownikami. Spotykają się z naszymi sponsorami i namawiają ich, żeby zrezygnowali ze współpracy z nami. To jest coś nieprawdopodobnego! Ludzie, którzy mówili, że mają Zagłębie w sercu, teraz chcą niszczyć ten klub. Otrzymałem zestawienie, ile straciliśmy w ten sposób. To 109 tys. zł - dodał.
Sytuacja finansowa Zagłębia ma się jednak sukcesywnie poprawiać. Przy okazji Girek uspokoił fanów hokeja na lodzie, że ta sekcja wciąż będzie bardzo ważna dla spółki i nie ma planów, aby to zmieniać.