„Kazik” to klubowa maskotka MKS. W koronie, bo nawiązuje do króla Kazimierza Wielkiego, który wybudował będziński zamek. W „Kazika” wciela się Willem Wever, Holender mieszkający w Zagłębiu. Wierny kibic Ajaksu Amsterdam, ale i fan siatkówki. Zaskarbił sobie już przychylność będzińskiej drużyny i stał się jej członkiem. Willem podkreśla, że w ogóle lubi sport, ale... – Szczególnie kocham siatkówkę. Gdy cztery lata temu trafiłem po raz pierwszy na mecz w Będzinie, MKS stał się moją miłością. Przepadłem. Zatraciłem się w tym klubie – uśmiecha się.
Trenerem MKS był wówczas jego rodak Guido Vermeulen, poprzednio trener kadry narodowej Holandii. –Gdy dwa lata temu rozmawiano w klubie o maskotce od razu powiedziałem że chcę to robić. Ważne jest dla mnie, by dawać radość kibicom. Rozbawiać zarówno dorosłych jak i dzieci – dodaje.
Skąd się wziął w Zagłębiu Willem? Za sprawą kobiety. To Beata, którą poznał w Holandii. Została jego żoną. Zamieszkali w Polsce, w Dąbrowie Górniczej. Jest również fanką sportu. – Członkowie klubu kibica zaprosili nas na mecz i tak się zaczęło – wspomina rozpoczęcie przygody z MKS Beata Wever. – Po pandemii mówiliśmy, że fajna byłaby klubowa maskotka. Gdy powstała, mój mąż od razu zdecydował się na to, że to on założy ten strój. Jest bardzo pozytywnym człowiekiem, jest szczęśliwy i cieszy się tym, co robi. Kazik jeździ razem z drużyną. Pomyśleliśmy: po co siedzieć w domu. Drużyna jest zadowolona, a my przy tym zwiedzamy Polskę.
Willem wraz z Beatą są dumni z roli „Kazika”. – Uruchomiliśmy nawet social media. Na Facebook’u to „Kazik MKS Będzin” Chcemy, by więcej osób mogło zobaczyć jego postać licząc, że to przełoży się na większe zainteresowanie siatkówką w regionie – dodaje pani Beata.
„Kazik”
coraz częściej wychodzi poza Będzin Arenę i można spotkać go
na ulicach Będzina. Tymczasem zespół MKS dobrze sobie radzi w rozgrywkach I ligi. Zajmuje drugie miejsce i walczy o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, czyli Plus Ligi.