Więc co z tym debiutem? Chwileczkę, pozwólcie, że najpierw wytłumaczymy, dlaczego w ogóle piszemy o Royu Devinie Marble’u. Bo warto wierzyć, że ten pan potrafi grać w koszykówkę i ma wszystkie atuty, by odmienić grę MKS-u Dąbrowa Górnicza. Tak, odmienić. W dziewięciu meczach tego sezonu MKS wygrał tylko dwa razy i w tabeli Polskiej Ligi Koszykówki wyprzedza jedynie Asseco Arkę Gdynia. Amerykanin grający na pozycjach rzucającego obrońcy lub niskiego skrzydłowego (29 lat, 198 cm wzrostu) dysponuje dobrym rzutem z dystansu i potrafi z łatwością wypracować sobie pozycję strzelecką. Nie bez przyczyny za Oceanem nazywano go „maszynką do zdobywania punktów”.
Dwa lata w Orlando
Taką reputację Marble wyrobił sobie już w rozgrywkach szkół średnich, po których trafił do akademickiej drużyny Iowa Hawkeyes. Jego postępy na uczelni Iowa zaowocowały zainteresowaniem skautów NBA. W 2014 roku koszykarz został wybrany z 56. numerem draftu i – po wymianie z Denver Nuggets – stał się zawodnikiem Orlando Magic. Warto dodać, że w tamtym roku druga runda draftu obfitowała w wielkie talenty, które szybko poradziły sobie w NBA. Tacy zawodnicy, jak Joe Harris, Spencer Dinwiddie, Jerami Grant, Jordan Clarkson czy przede wszystkim Nikola Jokić (MVP ubiegłego sezonu) są dziś gwiazdami najlepszej ligi świata.
Marble w Orlando spędził dwa lata, w trakcie których rozegrał 44 mecze (w debiutanckim sezonie 7-krotnie wychodził w pierwszej piątce Magic). Później grywał również w Erie Bayhawks w NBA Development League, będącej zapleczem NBA, aż w końcu przeniósł się do Europy. Kluby, dla których zdobywał punkty, robią wrażenie: grecki Aris Saloniki, włoskie Aquila Basket w Trydencie czy Virtus Bolonia, a ponadto: BC Astana w Kazachstanie i Maccabi Hajfa w Izraelu. W lidze izraelskiej rozegrał 5 meczów, w których zdobywał średnio 13,6 pkt (38,9% z gry, 44,4% za 3), 4 zbiorki oraz 2,4 asysty.
Dwie trójki w MKS
Zakontraktowanie koszykarza z takim CV naturalnie wzbudziło wielkie nadzieje w Dąbrowie Górniczej. Marble wyszedł w pierwszej piątce w trudnym meczu z Anwilem Włocławek. MKS, zupełnie nieoczekiwanie, był o krok od pokonania lidera PLK: na półmetku prowadził 13 punktami i dopiero w samej końcówce dał sobie wyrwać zwycięstwo. Marble? Trafił dwie trójki, miał 6 asyst i 4 zbiórki, ale w przekroju całego spotkania był potwornie nieskuteczny. 6 punktów, dwa celne rzuty na 14 oddanych (!) to statystyka, o której lepiej czym prędzej zapomnieć. Szansa na rehabilitację już we wtorek. O godz. 15.30 MKS gra kolejne ważne spotkanie: z wiceliderem ze Słupska.