W pierwszych trzech tegorocznych kolejkach Zagłębie Sosnowiec zdobyło zaledwie jeden punkt w Fortuna I lidze. Podopieczni Artura Skowronka byli w stanie zremisować z Odrą Opole i nieznacznie przegrali jedną bramką z GKS-em Katowice oraz GKS-em Tychy. To sprawiało, że w klubie wciąż było nerwowo, bo drużyny ze strefy spadkowej w każdej chwili mogły odrobić stratę punktową.
Sosnowiczanie musieli jak najszybciej się przełamać, aby zyskać odrobinę spokoju. Na szczęście pierwsze trzy punkty wpadły na konto 20 marca. Wtedy Zagłębie pokonało na wyjeździe Skrę Częstochowa 2:1, a bohaterem został Szymon Sobczak, który dwukrotnie pokonał bramkarza.
2 kwietnia I-ligowiec z Sosnowca podtrzymał zwycięską serię. Tym razem trzy punkty były jeszcze bardziej cenne, bo udało się je zdobyć w starciu z przeciwnikiem, który także walczy o utrzymanie. GKS Jastrzębie w tej chwili jest ostatnią drużyną rozgrywek, ale w tym roku zdołał już zdobyć cztery punkty.
Zagłębie po pierwszej połowie prowadziło 1:0 po samobójczym trafieniu Szymona Zalewskiego. Taki wynik utrzymywał się bardzo długo i dopiero w 83. minucie udało się podwyższyć prowadzenie, a to za sprawą Maksymiliana Banaszewskiego.
Nerwowo zrobiło się w doliczonym czasie gry, bo jastrzębianie złapali kontakt po trafieniu Daniela Stanclika. Zrobili to jednak za późno i już nie byli w stanie odwrócić losów meczu.
Zagłębie Sosnowiec dzięki zwycięstwu 2:1 ma teraz komfortową sytuację. Nad strefą spadkową ma już osiem punktów przewagi i jeżeli w następnej kolejce pokona Puszczę Niepołomice, to przy korzystnych wynikach innych spotkań może awansować nawet na 11. miejsce w tabeli.